Adam Dobrzyński




Prócz muzyki robisz bardzo wiele rzeczy. Z wykształcenia jesteś pianistką, obecnie studiujesz kulturoznawstwo, masz patent żeglarki, jesteś instruktorem rekreacji ruchowej ze specjalnością -siatkówka PTTK a do tego zajmujesz się stylizacją modelek do pokazów mody i sesji zdjęciowych. Kim jeszcze chcesz być?

Wiesz, wystarczy jak na razie. Uważam, że wszystkie moje nabyte i wyuczone umiejętności zdecydowanie przydają mi się we właściwym poruszaniu na scenie. Dobra wokalistka powinna mieć pojęcie o tym jak się ubrać, jak pokazać, znać swoje ciało, by wiedzieć co należy zaprezentować a co na przykład ukryć. Prowadzę agencję kreacji i wizerunku co oczywiście także przydaje się przy stosownych przygotowaniach na przykład przed sesją zdjęciową, z której teraz wróciłam.

To znaczy, że swoją powiedziałbym karierą, kierujesz tylko i wyłącznie Ty?

O wszystkim faktycznie decyduję ja. Na podstawie mojej wiedzy i umiejętności dobieram sobie współpracowników. To nie jest tak, że jestem sobie " dziewczynką", która nigdy nie miała do czynienia np. z fotografem, nie wie jak się zachowywać, jak pozować. Ponieważ założyłam agencję reklamową, prowadziłam ją przez kilka lat to teraz mam doświadczenie. Potrafię współpracować z ludźmi. Kontakty z mediami, sponsorami to bardzo istotne elementy show-biznesu. I warto umieć się poruszać na tym polu. W pewnym momencie mojego życia, stwierdziłam, że niekoniecznie chcę być pianistką. Bo jak wiesz, bycia pianistką to noszenie elegan-ckich długich sukienek, odpowiednie maniery, co by nie powiedzieć, bardzo grzeczny zawód, do którego nijak pasowałam charakterem.

A skąd zatem pomysł, że będziesz piosenkarką?

Nie wiem, może zaczęłam nad tym zastawiać się mając z sześć lat i słuchając dziecięcych piosenek np. Natalii Kukulskiej "Puszek okruszek"? A może był to inny impuls. Nie mam sławnych rodziców jak ona, więc do wszystkiego musiałam powoli i z mozołem dochodzić sama. Zanim zdecydowałam się zaśpiewać, tak jak już powiedziałam, musiałam wielu rzeczy zwyczajnie się nauczyć.

Mówisz, że wszystko robisz sama, to znaczy, że także Twój pierwszy album nagrałaś z własnych pieniędzy?

Dokładnie tak. Krok po kroczku wszystko przygotowywałam samodzielnie. Żeby zbierać pieniądze, wykonywałam najprzeróżniejsze zawody. I byłam hostessą i model skautem(szukałam na dyskotekach przyszłych modelek) , później agencja kreacji i wizerunku, którą założyłam, grałam na fortepianie na różnych imprezach czy nawet weselach, wszystko nie tylko po to by tego spróbować a po to by zarobić na nagranie wspomnianej płyty.

Przejdźmy więc do płyty. Opowiedz najpierw proszę, o pomyśle na nią.

Pomysł był prosty. Mają to być piosenki łatwo wpadające w ucho, proste ale nie banalne, bardziej na poziomie europejskim aniżeli polskim, optymistyczne aby ludzie mogli przy nich potańczyć i miło spędzić czas.

Nagrałaś piosenki po polsku, angielsku i francusku. Od razu wiadomo w jakich krajach chciałabyś zaistnieć. Ale to działanie może nieco uniemożliwić Ci pojawienie w polskich rozgłośniach radiowych, które lubią gdy polski artysta śpiewa w rodzimym języku.

Jak sam powiedziałeś, na płycie są też polskie piosenki. Jeśli którejś stacji nie odpowiada to co zrobiłam, to trudno. Nie wymagam, aby każdemu podobały się moje piosenki lub mój styl śpiewania. Ja wielokrotnie pukać do rozgłośni na pewno nie będę. Tym którzy grają piosenkę "C'est la vie" bardzo dziękuję, a tym którzy jeszcze się nie zdecydowali polecam. Umiem język francuski, więc w nim śpiewam, w języku angielskim również dobrze się czuję. Jesteśmy w Unii Europejskiej i radio powinno uszanować to, w jakim języku chce śpiewać polski artysta. Wszystko. To nie jest tak, że ja będę kogoś prosiła aby mnie puszczał. To wszystko jest otwarte, rzecz gustu i uszanowania czyjegoś wyboru. Ja proponuję trzy piosenki w trzech różnych językach -"C'est la vie", "It's over" i "Nagi taniec". Dla każdego coś miłego.

A na co liczysz, jeśli chodzi o Twój krążek. Jakie są Twoje oczekiwania w stosunku do albumu "Sara May"?

Jeśli przebojem stanie się choć jeden, dwa utwory, spokojnie mi to na dzisiaj wystarczy. Płyty jako takiej nie ma w sklepach.. Przygotowałam ją w nakładzie tysiąca egzemplarzy i one rozeszły się w ciągu tygodnia. Zostało kilka rezerwowych dla Was dziennikarzy, oraz na spotkania biznesowe.

Planujesz zatem w jakiś sposób ją dystrybuować?

Ona jest w ciągłej sprzedaży internetowej, można ją sobie ściągnąć. Jeśli ktoś zdecyduje się na produkcję i dystrybucję w dużym nakładzie, z chęcią na ten temat porozmawiam. Czemu nie? Dlaczego nie miałabym wydać więcej? Ale wolę na dziś by znany był jeden utwór, aniżeli egzemplarze mojego CD miałyby zalegać na sklepowych półkach.

Dobrze. W takim razie, powiedz mi proszę, kogo ze współczesnych artystów, cenisz sobie w sposób wyjątkowy? To takie pytanie, z którym często się zapewne spotykasz...

A moją częstą i zawsze niezmienną odpowiedzią jest, że na pewno Michael Jackson, Chaka Khan, Natalie Cole oraz Al Jarreau. To jest moja ścisła czwórka. Oczywiście słucham wielu rzeczy, gdy ukazują się, na bieżąco ale pod kontem analizy, co dobre, co się podoba, co jest trendy. Wymieniona czwórka, jest taką moją żelazną.

A czy jest jakaś osoba na polskim rynku, która zrobiła na Tobie piorunujące wrażenie? A może była? Natalia Kukulska?...

Kukulska zrobiła wrażenie na mnie jako dziecku, ze względu na to, że nie było w tamtych czasach zbytniego wyboru. U mnie w domu była płyta Natalii Kukulskiej, więc jej słuchałam, to inna historia. Z przykrością jednak musze przyznać, że nie ma takiej osoby w polskiej muzyce. Niestety.

Teraz zajmijmy się dwiema aferami, z którymi chcąc nie chcąc, utożsamiana jest ostatnio Twoja osoba. Wędrujemy więc do niedalekiej przeszłości i eliminacji cypryjskich do konkursu Eurowizji. Obiega wszystkich informacja, że w finałowej strefie znalazły się Twoje dwie piosenki a tu nagle, dyskwalifikacja.

Dostaję się do finałowej dwudziestki, otrzymuję telefon z Cypru, przez czterdzieści minut jest mi tłumaczone, co mam robić, jak będzie wyglądał przebieg konkursu, wszystko to w języku francuskim, mija tydzień czy półtora i dowiaduję się, że Sara May na Cypr nie pojedzie. Okazuje się też, że prócz mnie nie pojedzie kilku innych wykonawców. Powód prozaiczny, dyskwalifikacja nastąpiła, ponieważ nasze piosenki startowały poza Cyprem w innym kraju. Nie tyle, że się gdzieś do finału dostały, bo w Polsce znalazłam się na liście rezerwowej z piosenką "It's over" ale, że w ogóle były prezentowane. Z punktu widzenia ich prawa, faktycznie, w ich regulaminie, który notabene jako uczestnik winno się znać, taki zapis wykluczał moje uczestniczenie, tylko podobnie jak inni artyści, nie znam cypryjskiego i o tym zakazie, w żaden sposób, nie mogłam wiedzieć ani słowa. Wszyscy opieraliśmy swoją wiedzę na ogólnym regulaminie Eurowizji w języku angielskim a on takiej sytuacji absolutnie nie zabraniał. Jest jak jest, przeżywać tego nie będę, już i tak jest po wszystkim. Moim celem nie była nadzieja na start a bardziej chęć pokazania się, zaprezentowania mojej muzyki. Dla mnie to wielki sukces, że obie piosenki zostały zauważone.

A nie żal ani trochę?

No właśnie nie do końca żal, bo nawet nie miałam czasu zbytnio nacieszyć się tą informacją.

Drugie "hurra" wokół Twojej osoby, to propozycja gazety "Fakt" abyś zrobiła sobie sesję fotograficzną- rozbieraną. I może nie tyle to zdziwiło, co odmowa w jej uczestniczeniu.

Zacznijmy od tego, że nie była to jedyna tego typu propozycja. Miałam też i oferty poprowadzenia różnych powiedzmy "tematycznych" programów ale ja przede wszystkim jestem wokalistką. I nie chodzi mi, przynajmniej w tym momencie mojej kariery, by się całkiem rozebrać. Na wszystko w odpowiednim momencie przyjść może czas. Poprowadzić program ale o innym profilu, na przykład muzycznym, na tym się znam, mogę w każdej chwili.

Mężczyźni już zacierają ręce. To nie wykluczasz rozebrania się?

Najpierw chciałabym żeby moje piosenki były znane, potem będę zastanawiała się nad powiedzmy, "innymi" propozycjami. Zwykle to jest tak, że jak dziewczyna zaczyna karierę, wszyscy myślą, że co jej nie zaproponują, ona chwyci bo uwierzy, że to może jej w jakiś sposób pomóc. Ja nie jestem aż tak zdeterminowana, bo jak Ci już powiedziałam, nie chcę czegokolwiek robić za wszelką cenę. A nie dziwię się im takich propozycji, bo myślę sobie, że takie zdjęcia mogłyby wyjść bardzo ciekawie (teraz Sara odpowiednio na mnie spojrzała i czarująco się uśmiechnęła).

W tym miejscu zakończę więc rozmowę, za którą bardzo dziękuję...