Kobieta niezależna




To już 4 miesiące od Twojego debiutu. Jesteś zadowolona z tego co przez ten czas się wydarzyło?

Jak mogłabym nie być zadowolona. Gdyby ktoś powiedział mi jeszcze rok temu, że będę tu gdzie dziś jestem, nie uwierzyłabym.

Czyli zaskoczyła Cię ta sytuacja?

Nie, oczywiście po cichu każdy planuje, ma marzenia, ale aby je realizować trzeba mieć dużo siły, głównie po to, aby nie dać się złamać, zdołować. Na szczęcie mam mocny charakter i to pomaga mi ciągle walczyć o swoje.

Walczyć?

Dokładnie tak. To jest walka. Byłabym cyniczna gdybym mówiła, że nie ma rywalizacji, a muzyka to tylko czysta przyjemność. Pewnie, że czerpię ze śpiewania, grania dużo radości, ale obok tego jest ciągła walka o swoje, z samym sobą i z otoczeniem, które ma to do siebie, że uwielbia krytykować i eliminować konkurencję.

Myślisz, że jesteś dla kogoś konkurencją?

Nie tylko myślę, ale wiem, że stanowię konkurencję. Nie chodzi tu o to, aby być zarozumiałym, ale znam swoją wartość. Znam również reakcje i opinie niektórych ludzi z branży. Dla wielu jestem nie na rękę, bo jestem niezależna i nie chcę wchodzić w chore układy.

A dlaczego nie przyjęłaś propozycji sesji topless? Wiele osób oddałoby wiele, aby otrzymać taką ofertę?

Myślę, że Ci mądrzy nie oddaliby wiele. Miałam okazję na szybką karierę, na byciu sławną w jeden miesiąc. Wystarczyłoby, żebym pokazała to i owo w kilku pismach i ludzie by znali Sarę May. Ale nie takie mam cele. To nie jest droga dla mnie.Za dużo wyrzeczeń kosztowała mnie możliwość tworzenia muzyki, aby popełnić taki błąd.

Dlaczego nadal nie masz menagera. Czy to jest w ogóle możliwe, aby w tym zawodzie byś dla siebie menagerem?

Nie mam menagera, bo wiem, że najgorszą pracę muszę wykonać sama i nikt tego za mnie nie zrobi. Nikomu nie będzie bardziej zależało na moim sukcesie niż mi samej. Zresztą rozleniwiam się, gdy wiem, że ktoś ma zrobić coś za mnie. A doświadczenie nauczyło mnie, że sama mogę bardzo wiele.

Ale nie uwierzę, że nie zgłaszają się do Ciebie osoby, które chętnie pokierowałyby Twoją karierą?

Zgłaszają się i firmy i agencje muzyczne i poszczególni menagerowie. I z każdym rozmawiam, żeby nie było .Po prostu czekam na odpowiednią ofertę, a wymagania mam duże. Powinna to być osoba, która ma zapał i wierzy w sukces. Wtedy więcej się osiągnie. Dopóki nie znajdę odpowiedniej osoby, będę dalej sama załatwiać swoje sprawy. Jak do tej pory mam wrażenie. że zgłaszają się osoby, które chcą jedynie się podpiąć, podłączyć pod to co dotychczas osiągnęłam.

Ale jak na to znajdujesz czas, żeby pełnić tyle ról?

Lubię mieć nad wszystkim kontrolę. To ja decyduję, taki mam charakter. Czasu nie znajduję, bo pracuję po 15 godzin dziennie. Studiuję, prowadzę firmy i zajmuję się swoją karierą.

O kształcie teledysku „It’s over” też sama decydowałaś?

A jak inaczej? Ostatecznie muszę wszystkie pomysły zaakceptować i to jest piękne. Jestem wolna. Wiadomo, że nad klipem pracuje cała ekipa, ale to oni słuchają się mnie, a nie odwrotnie. Ja kieruję ludźmi. Zawsze tak było. I są tego wymierne efekty.

Teledysk jest rzeczywiście udany.

Jest fajny, to prawda. Może nie powinnam oceniać własnym produkcji, ale w sumie czemu nie. Klip cieszy się ogromną popularnością .Ściąga go bardzo dużo osób.

W teledysku masz zupełnie nową stylizację, fryzurę i ogólnie mocniejszy wizerunek. Czy taka nowa Sara May już pozostanie?

Tego nie wiem, kobieta zmienną jest. Nowy teledysk już w planach, więc niedługo się okaże.